poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział 3

Ważna notka pod Rozdziałem !
_________________________________________________________________________________
- Jack poczekaj muszę napisać chociaż sms-a do Jas. - Powiedziałam wyciągając telefon. Odblokowałam go, a wtedy na ekranie pokazała mi się ikonka z jedną nieprzeczytaną wiadomością. Otworzyłam ją i okazało się, że to od mojej przyjaciółki.


"Hej Kim. Wybacz, ale nie mogę z tobą dzisiaj iść, bo moja mama prosiła żebym przyjechała do niej do pracy i jej w czymś pomogła. Jeszcze raz przepraszam, ale może pójdziemy jutro ? 
Kocham Cię :*" 

Szybko jej odpisałam, że nie ma sprawy, i że nie musimy iść jutro, po czym schowałam telefon do kieszeni i ruszyłam z Jack'iem w nieznaną mi stronę... 
_________________________________________________________________________________
Przez całą drogę do Dojo rozmawialiśmy i śmialiśmy się póki brunet nie poruszył tego tematu.
- Tak w ogóle Kim to słyszałem od Jas, że dostajesz jakieś liściki czy coś. - Powiedział patrząc na mnie wzrokiem mówiącym "czy to prawda".
- Tak to prawda. Nie wiem od kogo, ale to trochę dziwne.
- Dlaczego dziwne ? Nie uwarzasz, że bardziej no nie wiem... romantyczne ?
- No tak, romantyczne też, ale bardziej dziwne. Bo wiesz niby słodkie listy i w ogóle, ale trochę się czuję jakby mnie ktoś obserwował jak jakiś stalker czy coś w tym stylu.
- Aha okej. - Spojrzałam na bruneta, który szedł trochę jakiś zamyślony, tak jakbym go uraziła wypowiedzianym przed chwilą zdaniem.
- A dlaczego w ogóle pytasz ? - Zaciekawiona stanęłam przed chłopakiem tym samym blokując mu drogę.
- A wiesz, tak jakoś mnie to ciekawi. - Powiedział uśmiechając się słodko. Resztę drogi przeszliśmy śmiejąc się i rozmawiając na wszystkie możliwe tematy i mogę śmiało stwierdzić, że chłopak ma ogrmne poczucie humoru.

*10 minut później*

Weszliśmy właśnie do dojo "Bobby'ego Wasabi'ego", gdzie zauważyłam siedzących na macie Jerry'ego, Milton'a, Emme oraz Garrett'a. Jasmine nic mi nie mówiła o tym, że Garrett i Emma tu chodzą, ale nie przeszkadza mi to, bo w końcu im więcej tym lepiej prawda ? Cała czwórka siedziała na macie, a przed nimi stał jakiś mężczyzna, na oko miał chyba ze trzydzieści pięć lat, ale zawsze mogłam się mylić... No więc miał on czarny pas więc jak mniemam to był sensei. 
- Cześć wszystkim. - Powiedział Jack wchodząc na mate, a ja za nim. 
- Hej Jack cześć Kim. - Przywitali się na co odpowiedziałam im uśmiechem. 
- Rudy to jest Kim, jest nowa i chciałaby dołączyć do dojo. - Przedstawił nas sobie umiechając się do mnie zachęcająco, co trochę mi pomogło, gdyż już nie byłam aż tak zdenerwowana.
- Witaj Kim miło mi Cię poznać. - Uśmiechnął się Rudy wyciągając rękę w moją stronę.
- Mi również Rudy. - Odwzajemniłam uśmiech i uścisnęłam jego dłoń.
- No więc powiedz Kim, trenowałaś kiedyś karate.
- Tak trenuję od kąd skończyłam cztery lata.
- Na prawdę ? Jaki masz pas ?
- Czarny pas drugiego stopnia.
- Wow jesteś prawie tak dobra jak Jack. - Wskazał na bruneta stojącego obok mnie. - Jack ma czarny pas trzeciego stopnia. - Wyjaśnił kiedy nie bardzo rozumiałam co miało znaczyć jego poprzednie zdanie. - I już wiem z kim będziesz walczyć jako sprawdzian. - Dodał po chwili stania w ciszy.
- Dobra to Jack i Kim idźcie się przebrać a my przygotujemy matę. - Tak jak powiedział tak zrobiliśmy. Poszliśmy się przebrać (oczywiście w różnych szatniach), a po około dziesięciu minutach wyszłam już ruszając na maty.
Po kilku minutach przyszedł też Jack po czym stanęliśmy na przeciw siebie i rozpoczęliśmy walkę.
Nie trwało to długo iż Jack jest lepszy co, jednak nie oznacza, że jestem słaba. Poszło mi całkiem dobrze jak na pierwszy raz od kilku miesięcy.
- Kim jesteś świetna. - Przyznał Rudy podchodząc do mnie.
- Dziękuję. Czy to znaczy, że się dostałam ? - Zapytałam z nadzieją.
- Oczywiście.- Opowiedział przytulając mnie, po czym poszedł do swojego biura mówiąc, że ma dla mnie klubowe kimono. Kiedy tylko zniknął w biurze poczułam jak ktoś mnie przytula. Okazało się, że to grupowy uścisk z moimi nowymi przyjaciółmi.
- Kim gratulacje ! - Krzyknęła Emma.
- Haha dziękuję wam, nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że się dostałam. - Powiedziałam przez śmiech.
- A my cieszymy się jeszcze bardziej. - Powiedział Jack patrząc mi prosto w oczy. Kilka sekund wystarczyło żebym zapomniała o otaczającym nas świecie i wręcz utopiła się w jego cudownych czekoladowych oczach. Staliśmy tak przez kilka minut dopóki nie usłyszeliśmy głośnego chrząknięcia. Obydwoje spojrzeliśmy w stronę osoby, która śmiała nam przeszkodzić i okazało się, że był to Jerry.
- Czy my o czymś nie wiemy ? - Zapytał chłopak patrząc na nas przy tym zabawnie poruszając brwiami. Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi, ale kiedy spojrzałam na Jack'a wszystko stało się jasne. Nasi przyjaciele zapewne myśleli, że jesteśmy parą ponieważ sama nie wiem jakim cudem stałam tuż przed brunetem, który trzymał swoje dłonie na mojej tali, a ja swoje na jego klatce piersiowej. Szybko się od siebie odsunęliśmy, a ja cała zarumieniona poszłam do szatni, gdzie zaczęłam się przebierać w normalne ciuchy.

*Perspektywa J.B*

Kiedy Kim zniknęła w szatni, podszedłem do leżącego na ławce kimono przeznaczonego dla Kim i szybko póki nikt nie widział wsunąłem tam różową karteczkę z kolejnym słodkim liścikiem. 
Wszyscy się mnie pytają czemu po prostu nie zaproszę jej na randki i tak dalej, ale ja chce załatwić to w bardziej romantyczny sposób i wiem, że blondynce się to podoba. Kiedy usłyszałem otwierające się drzwi od szatni szybko odszedłem od ławki udając, że szukałem czegoś w swojej szafce. Przyglądałem się przez chwilę jak dziewczyna chowa kimono do torby i żegnając się ze wszystkimi wyszła z dojo kierując się zapewne do domu. 

*Perspektywa Kim* 

Wyszłam z dojo nie bardzo wiedząc w jakim kierunku powinnam iść aby dostać się do domu i tak błąkając się przez dwadzieścia minut, jaką kolwiek drogą bym nie poszła i tak trafiałam pod dojo.
Już chciałam wyciągać telefon i dzwonić po Jas kiedy usłyszałam za sobą bardzo dobrze znany mi głos.
-Kim ? Co ty tu jeszcze robisz ? - Zapytał Jack podchodząc do mnie.
- A bo wiesz tak trochę nie wiem jak wrócić do domu. - Odpowiedziałam zawstydzona i spuściłam głowę. Chłopak głośno się zaśmiał na co moją reakcją oczywiście było błyskawiczne podniesienie głowy, co oznaczało patrzenie w te jego piękne oczy. Patrzyłam się w te jego roześmiane oczy przez dłuższą chwilę lecz przerwał nam dzwonek jego telefonu. Chłopak sięgnął po urządzenie i po chwili zaczął czytać dostaną wiadomość.
- Cóż Kimi wygląda na to, że odprowadzam Cię do domu. - Uśmiechnął się pokazując mi treść wiadomości od Jasmine, gdzie była napisana prośba o odprowadzenie mnie do domu.
- Na to wygląda. - Odwzajemniłam uśmiech i już po chwili byliśmy w drodze pod mój dom. I dopiero wtedy do mnie doszło jak mnie nazwał, przez co mimowolnie się uśmiechnęłam.

*Perspektywa Jasmine* 

"Hej Kim. Wybacz, ale nie mogę z tobą dzisiaj iść, bo moja mama prosiła żebym przyjechała do niej do pracy i jej w czymś pomogła. Jeszcze raz przepraszam, ale może pójdziemy jutro ? 
Kocham Cię :*" 

Wysłałam wiadomość po czym odłożyłam telefon na łóżku i ruszyłam w stronę pokoju Logan'a, gdzie chłopak już na mnie czekał.
To nie było tak, że okłamałam Kim czy coś, bo tego nie zrobiłam, po prostu ominęłam kilka szczegołów.
- Hej Logan i jak Ci idzie ? - Zapytałam siadając na jego łóżku.
- Całkiem dobrze, ale przypomnij mi dlaczego tak właściwie to robimy ? - Zapytał wstając z krzesła aby po chwili usiąść obok mnie na łóżku. Logan i ja, ale tak w większości ja postanowiliśmy pomóc Kim i J.B. Obydwoje doskonale wiemy kto to jest i wiemy też, że Kimi się w nim zakochała dlatego chcemy ten cały proces tak lekko przyśpieszyć.
- Logan, Kim to twoja siostra i się zakochała, a ty chyba chcesz żeby była szczęśliwa prawda ?
- No niby tak. - Westchnął uśmiechając się do mnie.
- To świetnie. - Uśmiechnęłam się wstając po to żeby usiąść przy komputerze i przez chyba godzinę siedzieliśmy u niego w pokoju planując wszystko jak najdokładniej.
- Okej to ja ide do siebie jak coś to przychodź. - Powiedziałam kiedy minęła już godzina i z uśmiechem wyszłam z jego pokoju, gdzie za drzwiami natknęłam się na Kim.

*Perspektywa Kim* 

- Dziękuję, że mnie odporowadziłeś Jack. - Powiedziałam z szerokim uśmiechem kiedy staliśmy już pod moimi drzwiami żegnając się. 
- Nie ma o czym mówić Kim. Nawet jakbyś znała drogę bym Cię odprowadził, bo uwielbiam spędzać czas w twoim towarzystwie. - Uśmiechnął się przez co moje kolana momentalnie zmiękły. 
- Ja też bardzo lubię twoje towarzystwo. - Mówiąc to miałam wrażenie jakby moja twarz się gotowała. Jack uśmiechnął się jeszcze szerzej po czym podszedł bliżej mnie, zgarnął mi włosy za ucho i pocałował w policzek. 
- Do zobaczenia Kimi. - Wyszeptał odsuwając się, jednak mimo to między naszymi twarzami było kilka milimetrów przestrzeni. 
- Do zobaczenia. - Nie byłam pewna czy w ogóle to usłyszał, gdyż mój głos był cichszy od szeptu, a moje policzki dosłownie się paliły. Chłopak uśmiechnął się po czym odsunął się, puścił mi oczko i odszedł. Szybko weszłam do środka po czym zamknęłam drzwi aby następnie się po nich osunąć. 
Wow powiedziałam szeptem przypominając sobie co się stało zaledwie kilka minut temu.
Siedziałam pod tymi drzwiami chyba z pięć minut starając się trochę uspokoić, bo wciąż byłam cała czerwona i nie mogłam normalnie oddychać.
Kiedy już się w miarę ogarnęłam, wstałam wzięłam torbę i ruszyłam schodami na górę do swojego pokoju, jednak po drodze wpadłam na wychodzącą z pokoju logana Jasmine. 
- Jas, a ty czasem nie pomagałaś mamie w pracy ? - Zapytałam patrząc na nią z lekkim zdezorientowaniem. 
- No tak, ale już wróciłam. - Powiedziała trochę zdenerwowana. 
- Okej, a co robiłaś u Logan'a ?
- Emmm.... oglądaliśmy film. - Mówiąc to zacięła się, tak jakby próbowała coś wymyślić czy coś. - Wybacz Kim, ale umówiłam się i muszę za chwilę wychodzić. - Powiedziała nerwowo stąpając z nogi na nogę i nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, poszła w stronę drzwi frontowych. Okej. To było dziwne... Wciąż trochę zdezorientowana weszłam do swojego pokoju, gdzie rzuciłam torbę na łóżko i poszłam do łazienki z zamiarem wykąpania się. 
Zdążyłam już zdjąć ciuchy kiedy przypomniałam sobie, że zostawiłam swój ulubiony żel do ciała w torbie z treningu, nie wiem po co go tam w ogóle wzięłam, ale nie ważne. 
Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem i zaczęłam przeszukiwać torbe. Wyjęłam kimono i rzuciłam je na łóżko, z którego po chwili spadło. Z głośnym westchnięciem podeszłam żeby je podnieś, a kiedy to robiłam zauważyłam tam małą różową karteczkę.

"Chcę żyć i żyć będę, chcę śmiać się i śmiać się będę, chcę kochać i kochać będę, chcę Ciebie i Ciebie zdobędę ! <3" 

Po przeczytaniu tego z szerokim uśmiechem odłożyłam karteczkę do mojego małego pudełka, gdzie były wszystkie dotychczas zebrane karteczki. 
Kiedy schowałam liścik i podniosłam kimono uświadomiłam sobie, że skoro liścik był w moim kimono oznacza to, że zrobił to ktoś z dojo, albo jak się przebierałam to ktoś wszedł, ale to raczej nie możliwe bo wzięłam kimono ze sobą... chyba. 
Postanowiłam sobie, że za wszelką cenę dowiem się kto to.
I z takimi myślami poszłam pod prysznic. 

_________________________________________________________________________________
ROZDZIAŁ 3 mam nadzieję, że się podoba, gdyż pisałam go strasznie długo i już mówię dlaczego. 
Po pierwsze nie miałam zbytnio ochoty na nic, ponieważ moja siostra trzy tygodnie temu wylądowała w szpitalu, nie będę podawać przyczyny i mam nadzieję, że to zrozumiecie. 
W każdym razie wciąż jest w szpitalu i każdą możliwą wolną chwilę spędzam z nią. 
Po drugie nawet jak miałam troszkę wolnego czasu nie miałam ani weny ani ochoty i za to bardzo was przepraszam. 
Postaram się w miarę szybko dodać następny. 
I mam nadzieję, że zrozumiecie <3